Zasadniczo nie jestem zdziwiona, w końcu znalazłoby się kilku takich śmiałków, którzy pewnie chcieliby się przejechać samochodem z innej epoki. W dodatku - bezkarnie, nie z właścicielem z boku. No i pewnie mógłby nawet być z tego niezły biznes.
Jednak zastanawiam się, w tym konkretnym przypadku, czy jest nadal normalna syrena, czy coś tam jej pod maską zrobili. A może to tylko reklamówka? Stała pod urzędem Warszawa - Targówek i zachęcała do korzystania z usług? Nie wiem, nie próbowałam wynająć. No i żeby było wszystko jasne - to nie mój samochód, nie moja firma i niczego nie reklamuję.